Witajcie Kochani! Dzisiaj przygotowałam dla Was kilka słów na temat dość popularnej serii młodzieżowej- "Czerwonej królowej". Kiedy na rynku pojawił się pierwszy tom, w sieci aż huczało od recenzji, zarówno tych niesamowicie pozytywnych, jak i na wskroś negatywnych. Tym razem przychodzę do Was ja, z moją skromną i niestety niezbyt pochlebną opinią. Zaznaczam, że jest to wyłącznie moje własne zdanie i nie mam na celu nikogo urazić 😉
Cykl opowiada o świecie, w którym ludzie są podzieleni na Czerwonych i Srebrnych. Srebrni to tacy, którzy obdarzeni zostali wyjątkowymi mocami oraz panują w swoich państwach. Z kolei Czerwoni to najzwyczajniejsi ludzie i służący Srebrnych. Główną bohaterką serii jest nastoletnia Mare Barrow, Czerwona, która pewnego dnia odkrywa (uwaga uwaga, nie spodziewacie się tego!), że posiada nadnaturalne umiejętności. W wyniku przedziwnego splotu wydarzeń dziewczyna zostaje zmuszona, aby udawać zaginioną Srebrną na dworze króla oraz poślubić księcia.
Może powinnam zacząć od największego zarzutu, jaki mam wobec tej serii- schematyczność i przewidywalność. Zwykła nastolatka posiadająca nadnaturalne moce? Ratująca świat? Zakochana w przystojnym księciu? A może jeszcze trójkąt miłosny? Czy czegoś Wam to nie przypomina?
Ale zostawmy nawiązania do innych młodzieżówek.
Czytając ostatni tom, miałam w głowie tylko jedno marzenie: żeby Aveyard nie zdecydowała się pójść na łatwiznę, żeby zafundowała swoim czytelnikom emocjonujący, zaskakujący, a może nawet łamiący serce finał. Byleby tylko wszystko nagle się nie poukładało i nie skończyło wielkim "i żyli długo i szczęśliwie"!
O zgrozo.
Wychodzę z założenia, że książka może na przykład być napisana w niezbyt dobrym stylu, za to angażować czytelnika emocjonalnie, fundować mu wiele zwrotów akcji- i wielu ludziom taka powieść będzie się podobać. Może być także odwrotnie, zdarza mi się, że jakaś lektura ma leniwą fabułę, za to jest napisana tak przepięknym językiem, że nie mam ochoty odkładać jej na półkę. Ale jeśli nie dostaję ani dobrego języka, ani angażującej emocjonalnie historii, ani oryginalnego pomysłu, to wychodzi po prostu... Przeciętnie. Bardzo przeciętnie.
Wylewam teraz swoje żale, ale to nie jest tak, że uważam "Czerwoną królową" za najgorszą serię, jaką kiedykolwiek czytałam, i że wszyscy powinni omijać ją szerokim łukiem. Jestem świadoma tego, że wielu czytelnikom ta historia bardzo się spodoba. Mam graniczące z pewnością przekonanie, że dla osoby, która przeczytała "Czerwoną królową", nie mając za sobą lektury choćby "Igrzysk śmierci", "Niezgodnej" czy "Rywalek", będzie to opowieść ciekawa i intrygująca. Ja sama, szukając czegoś lekkiego, niezobowiązującego, przeczytałam ją od początku do końca. Narzekałam sobie, ale momentami całkiem dobrze się bawiłam. Tak naprawdę czytając co roku kolejny tom, w pewien sposób przyzwyczaiłam się do tej charakterystycznej narracji, do irytującej Mare Barrow (nie lubimy się zbytnio), do tej przewidywalności. Byłam ciekawa zakończenia i swoją ciekawość wreszcie zaspokoiłam. Nie jestem zadowolona z finału i prawdopodobnie nie wrócę do tej serii (chociaż kto to tam wie co mi strzeli do głowy). Ale nie żałuję. Zresztą, trzeba przeczytać jak najwięcej książek, żeby na własnej skórze przekonać się, co możemy uznać za świetną lekturę, a co za nieco słabszą. Przecież nie da się czytać samych wybitnych powieści, prawda? 😃
Nie wiem, czy coś zrozumieliście z mojej wypowiedzi, ale mam nadzieję, że mimo wszystko tak. Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o tę serię i ten post również jest nieco chaotyczny. Jestem bardzo ciekawa czy Wy mieliście wcześniej jakikolwiek kontakt z "Czerwoną królową", a jeśli tak, jakie macie zdanie na jej temat? Co sądzicie o "Wojennej burzy"?
Pozdrawiam ♥
~Weronika
Pozdrawiam ♥
~Weronika
Miałam tę serię na półce jednak sprzedałam bez czytania. Jakoś nigdy nie mogłam się za nią zabrać ;( może kiedyś jeszcze przeczytam ale na razie odpuszczam ;)
OdpowiedzUsuńNie odnalazłabym się w tej serii, niechętnie zabieram się za takie klimaty, sporadycznie, na życzenie córki, aby móc później o książce dyskutować. ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, a jaki fajny układ z córką! :D
UsuńTo chyba nie dla mnie.. dzięki za recenzję!
OdpowiedzUsuńCzytałam już właśnie, że schemat goni schemat i dlatego odpuściłam sobie tę serię. Przynajmniej na jakiś czas. Może kiedyś sięgnę, kto wie :]
OdpowiedzUsuńKsiążka ta jak pewnie wszystkie inne ma swoich zwolenników i osoby, którym niezbyt przypadła do gustu. No i osoby takie jak ja, które jeszcze nie sięgnęły i nie wiedzą, po której stronie by stanęły. Ja tam przepadam za takimi młodzieżowymi dystopiami (wszystkie trzy serie, o których również wspominasz czytałam i wszystkie poza "Niezgodną" podobały mi się, ale ta z początku była fajna, jednak im dalej w las...), dlatego mam zamiar sięgnąć po tę książkę i to pewnie lepiej dla naszej relacji (mojej i tej książki), aby nastąpiło to jak najszybciej, bo mam wrażenie, że za jakiś czas tego typu literatura nie będzie mi sprawiać aż takiej frajdy! ;)
OdpowiedzUsuńCześć.
OdpowiedzUsuńPisałam do Ciebie maila i na FB, ale nie otrzymałam wiadomości, więc spróbuję napisać tutaj publicznie, bo zależy mi na tym.
Chciałabym prosić o zareklamowanie mojej II edycji przedwojennego konkursu literackiego „Już nie zapomnisz mnie”. Uczestnik może napisać pracę w dowolnym klimacie i gatunku, więc ma duże pole do popisu. Wystarczy obudzić swoją wyobraźnię. Do wygrania są cenne nagrody, m.in. książki, gazety i płyty CD. I edycja cieszyła się sporym zainteresowaniem.
https://przedwojenny-konkurs.blogspot.com
Niech pamięć o przedwojennych artystach trwa, a osoby lubiące pisać – doskonalą swoje pióro pisarskie. W zamian mogę dodać link do Twojego bloga u siebie w zakładce "Współpraca" w ramach podziękowań.
Grafiki reklamujące konkurs: http://przedwojenny-konkurs.blogspot.com/2018/10/bannery-konkursowe-ii-edycja.html
Jeśli zgodzisz się zareklamować konkurs, odezwij się do mnie na maila przedwojenny.konkurs@gmail.com
Ślę serdeczne pozdrowienia.