#58 "Dziewczynka, która wypiła księżyc" - Kelly Barnhill


⇨ Tytuł: Dziewczynka, która wypiła księżyc
⇨ Autor: Kelly Barnhill
⇨ Liczba stron: 336
⇨ Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
⇨ Gatunek: literatura dziecięca / powieść młodzieżowa / fantastyka

"Nawet jeśli czegoś nie widzisz, nie znaczy to jeszcze, że nie istnieje. Wiele największych cudów tego świata pozostaje niewidzialnych dla oka. Ufając w rzeczy niewidzialne, sprawiasz, że stają się jeszcze bardziej potężne i cudowne."

"Dziewczynka, która wypiła księżyc" to powieść, która już na początku zachwyca potencjalnego czytelnika piękną okładką i intrygującym tytułem.  Dodatkowo otrzymujemy informację, że nagrodzona została 'prestiżowym Medalem Johna Nebery'ego za wybitny wkład w amerykańską literaturę dziecięcą'. Czy faktycznie ta powieść jest tak dobra, jak wszyscy mówią? Czy w ogóle mogę jeszcze bawić się dobrze czytając książkę dla młodszych czytelników?

Nadchodzi kolejny rok. Kolejny rok, w którym mieszkańcy Protektoratu muszą wybrać jedno niemowlę, które przekażą w ofierze okrutnej Wiedźmie. W zamian czeka ich spokojne życie, oczywiście aż do następnego Dnia Ofiary.
Wiedźma nie jest jednak wcale zła i bezwzględna. Xan co roku przybywa w to samo miejsce do lasu, aby uratować dziecko, które zostawiane jest tam przez mieszkańców Protektoratu z niewiadomych dla niej względów. Następnie przekazuje je do pobliskiego miasta na wychowanie nowym rodzinom.
Tym razem jednak jest inaczej.
Xan przez pomyłkę karmi małą dziewczynkę, Lunę, światłem księżyca zamiast światłem gwiazd, przez co przekazuje jej ogromną moc. Podejmuje się wychowania młodej czarodziejki. Nie będzie to jednak zadanie łatwe, bowiem Luna nosi w sobie magię przekraczającą wszelkie pojęcie.
Jak potoczą się losy młodej Luny? Czy losy Protektoratu kiedykolwiek ulegną zmianie? A może nad miastem już zawsze będzie wisiał wszechogarniający smutek?

Moje pierwsze skojarzenie z historią Xan i Luny? Baśń. Już od pierwszych stron autorka zabiera nas do świata rządzącego się swoimi prawami, w którym zasady ustala wszechobecna magia. Gdzie gwiazdy i Księżyc stanowią źródło magicznej mocy, a Wiedźmie towarzyszy smok i bagienny potwór. Autorka posługuje się językiem od którego aż bije klimat, jaki możemy pamiętać z opowieści zasłyszanych w dzieciństwie. Strona po stronie, jak pajęczynę, plecie historię, która z każdym kolejnym rozdziałem składa się w piękną całość, a kolejne wątki w mgnieniu oka zazębiają się ze sobą. W tym wszystkim nie brak jej mądrego przekazu- tak ważnego przecież w książkach przeznaczonych dla młodego odbiorcy. Powieść Kelly Barnhill porusza wiele wątków, nie bojąc się również takich tematów jak śmierć czy rozpacz. Poprzez losy naszych bohaterów zwraca szczególną uwagę na wspomnienia i ich wartość. Rozważa to, czym tak naprawdę jest rodzina.

Autorka wykreowała ciekawych bohaterów, dzięki którym nie można się nudzić. Dzięki małemu smokowi Glerkowi czy kilkuletniej, nieświadomej niczego Lunie, lektura niejednokrotnie wywołuje uśmiech na twarzy. Nie zapominajmy również o Antainie, czyli chłopaku wyznającym całkowicie inne poglądy niż pozostali w Radzie Starszych. Jest on postacią będącą jakby przeciwieństwem całego Protektoratu i jego mieszkańców- ślepo zapatrzonych w od lat praktykowane tradycje i niepoddających w wątpliwość słuszności żadnej, nawet tej najbardziej okrutnej z zasad panujących w mieście. Takie ich nastawienie widoczne jest choćby we fragmentach pisanych w formie historii opowiadanej przez rodzica dziecku, które swoją drogą są doskonałym urozmaiceniem powieści.

Podczas czytania "Dziewczynki, która ukradła księżyc" świetnie się bawiłam, chociaż nie do końca jest to książka przeznaczona dla mojej kategorii wiekowej. Troszkę raziły mnie przez to w oczy pewne nieścisłości związane z możliwościami magii i tym, skąd właściwie ta magia się bierze. Za to na pierwszy plan wysuwało się przesłanie powieści, która tak naprawdę mogłaby być jedną wielką metaforą tego, co w życiu jest ważne i jakie wartości warto sobą reprezentować. Właściwie to nie są to wady tej książki, która przecież skierowana jest głównie do dzieci i młodszej młodzieży, raczej moje osobiste odczucia 😉 Jeśli jesteście miłośnikami historii o magii utrzymanych w baśniowym klimacie i macie ochotę przeczytać coś lekkiego- polecam!
Buziaki! 😚

Moja ocena: 8/10 ♥



Komentarze

  1. Tylko sobie życzyć, żeby nasze dzieciaki poznawały życie przez pryzmat tak pięknej literatury 😊 Pozdrawiam cieplo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może za kilka lat, z corką ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka i tytuł są niesamowicie klimatyczne! ;) Pozdrawiam, świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo, że nie lubię ogólnie takich historii to tą chętnie bym przeczytała :)
    Mój blog-klik

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj skonczylam czytac te książkę i jestem zachwycona. Piekna, madra, magiczna baśń. Z pewnoscia wrócę do tej książki jeszcze raz, za parę lat, z córką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetnie, że tak bardzo Ci się podobała :) Mam nadzieję, że córce również kiedyś przypadnie do gustu! ♥

      Usuń

Prześlij komentarz