#28 "Światło, którego nie widać" - Anthony Doerr



Tytuł: Światło, którego nie widać
Autor: Anthony Doerr
Liczba stron: 640
Wydawnictwo: Czarna Owca
Gatunek: powieść historyczna
Nagroda Pulitzera 2015

"Otwórzcie oczy i popatrzcie na to, co możecie zobaczyć, nim zamkniecie je na zawsze."

'Marie- Laure mieszka wraz z ojcem w Paryżu. Gdy traci wzrok, uczy się poznawać świat przez słuch i dotyk, a ojciec podarowuje jej niezwykły miniaturowy model miasta. Kiedy hitlerowcy wkraczają do Paryża, dwunastoletnia Marie- Laure ucieka z ojcem do Saint- Malo na wybrzeżu Bretanii. Niebawem miasteczko staje się ostatnim niemieckim bastionem na kontynencie, zaciekle odpierającym bombowe ataki aliantów. Bezbronna niewidoma dziewczyna będzie musiała sama radzić sobie w mieście twierdzy zewsząd otoczonym ogniem artylerii. Wkrótce zda sobie sprawę, że istnieje jeszcze jeden powód, dla którego znalazła się w śmiertelnym potrzasku...
Do Saint- Malo trafia także Werner Pfennig, służący w elitarnej jednostce Wehrmachtu, która namierza wrogie transmisje radiowe. W ogarniętym pożarem mieście wypełni nie tylko swoje specjalne żołnierskie zadanie, rozwiąże także zagadkę z czasów dzieciństwa i przeżyje najważniejsze chwile swojego życia.'

"Światło, którego nie widać" to powieść, którą w pełni doceniłam dopiero po przeczytaniu jej po raz drugi. Ostatni raz miałam z nią styczność ponad rok temu. Wtedy również bardzo mi się podobała, jednak nie zwróciłam wówczas uwagi na niektóre jej elementy.

Autor rozwija swoją powieść bardzo powoli. W książce tak naprawdę nie ma spektakularnych zwrotów akcji. Doerr buduje opowieść stopniowo, z każdym słowem wciągając czytelnika w wykreowaną historię. Posługuje się prostym językiem, jednak operuje nim w niezwykle malowniczy sposób. Z łatwością możemy wyobrazić sobie ciasne uliczki Saint- Malo czy hałdy kopalniane w Zollverein. Często miejsce opisane jest w całkowicie inny niż znany nam dotychczas sposób, ponieważ widzimy go z perspektywy niewidomej dziewczyny. Okazuje się, że taka osoba często potrafi dostrzec więcej niż przeciętny człowiek, ma bardziej wyczulony słuch i jest w stanie odczytać emocje bliskich osób jedynie poprzez pojedyncze westchnięcie. 
Autor powieści wprowadził do swojej historii narratora, który sprawia wrażenie nieczułego wobec przedstawianej przez niego rzeczywistości. Czytelnikowi często ukazywane są opisy okrucieństw, wyrządzanych przez niemieckich żołnierzy, w bardzo prosty sposób. Dopiero po chwili uświadamiamy sobie, jak wiele znaczy dana scena. To wszystko sprawia, że z bohaterami zżywamy się dopiero po pewnym czasie, jednak nie jest to wada powieści. Wręcz przeciwnie- doskonale dopełnia całości. "Światło, którego nie widać" jest bowiem powieścią spokojną, powieścią przez którą się płynie i której trzeba poświęcić nieco więcej czasu i zastanowić się nad przedstawionymi w niej problemami. 

Bohaterowie historii Doerra są perfekcyjnie dopracowani. Wszyscy- zarówno ci pierwszo- jak i drugoplanowi. Nic dziwnego, skoro autor pracował nad "Światłem..." dziesięć lat! I zdecydowanie nie było to zmarnowane dziesięć lat. Szczególnie podobała mi się postać młodego Wernera. Podczas trwania akcji powieści poddawany jest on wielu próbom, a w głowie chłopaka nieustannie rodzą się nowe dylematy. Pfennig, mimo, że przygotowuje się do służby w niemieckiej armii, z tyłu głowy wciąż zastanawia się czy aby na pewno dobrze postępuje. W ciągu książki bohater zmienia się, a ten proces zawsze wpływa u mnie na pozytywną ocenę opowieści. 

Całości powieści dopełnia tajemnica brylantu - owianego sekretem Morza Ognia. Można powiedzieć, że tak naprawdę właśnie on napędza całą fabułę. Klejnot jest pilnie strzeżony w paryskim muzeum, skąd następnie trafia w ręce niczego nieświadomej Marie- Laure i jej ojca. Okazuje się, że ucieczka z rodzinnego miasta to dopiero początek ich kłopotów. Za nimi podąża bowiem sierżant Von Rumpel, który pragnie zdobyć Morze Ognia za wszelką cenę. Mężczyzna jest śmiertelnie chory i wierzy, że brylant go uzdrowi. Istnieje legenda, wedle której daje on posiadaczowi nieśmiertelność, a na jego bliskich sprowadza same nieszczęścia. Ale klątwy to tylko nic nieznaczące bajki... prawda?

Podsumowując, powieść pod tytułem " Światło, którego nie widać" mogę polecić Wam z całego serca. Mimo, że nie przepadam za powieściami, w których akcja jest bardzo leniwa, to ta niesamowicie mi się podobała. 

Moja ocena: 9/10 ♥

Komentarze

  1. Czytałam tę książkę jakieś dwa, może trzy lata temu i bardzo mi się podobała. Wydobyła ze mnie wiele emocji i doprowadziła do płaczu . Trochę ciężko mi się ją czytało, ale kiedy byłam już po lekturze doceniłam świetny styl autora i umiejętne budowanie historii. Ta książka jest zdecydowanie warta przeczytania!
    Jak zawsze genialna recenzja! ♡
    Pozdrawiam ciepło! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie się z Tobą zgadzam!
      Dziękuję bardzo!! ♥
      Pozdrawiam również :)

      Usuń

Prześlij komentarz