#16 "Królestwo Kanciarzy" - Leigh Bardugo



Tytuł: Królestwo Kanciarzy
Autor: Leigh Bardugo
Cykl: Szóstka Wron
Tom: 2
Liczba stron: 608
Wydawnictwo: Mag
Gatunek: fantastyka

"Obrzucił spojrzeniem twarze ludzi, z którymi walczył ramię w ramię i wspólnie przelewał krew. Okłamywał ich i był przez nich okłamywany. Powiódł ich do piekła i wyprowadził z niego z powrotem na świat."


*Spoilery do pierwszej części*
Pieniądze przepadły, a Inej została uprowadzona przez bezwzględnego kupca Jana Van Ecka. Kaz oraz jego towarzysze muszą odnaleźć swoją przyjaciółkę oraz postanowić co począć z Kuweiem, który stał się źródłem wielu kłopotów. Gra roztacza się na światową skalę: każdy chce mieć w swoich rękach cennego griszę. Ponadto nie zaszkodziłoby odzyskać obiecanej nagrody, która stałaby się kluczem do spełnienia marzeń. Czy bohaterom i tym razem uda się zaplanować wielki przekręt i wyjść cało z opresji?

Bardugo po raz kolejny udowodniła, że jest mistrzynią w pisaniu powieści. "Królestwo Kanciarzy" zachwyca, pochłania czytelnika, aby następnie wbić mu nóż w plecy i pozostawić z pustką w sercu, ale również ze wspomnieniem perfekcyjnej historii, która mimo wszystko nie mogła potoczyć się inaczej w żadnym calu

Drugi, a zarazem ostatni tom cyklu jest według mnie idealnym dopełnieniem "Szóstki Wron". W pierwszej części dopiero zapoznajemy się z bohaterami, bardziej jednak skupiamy się na akcji, fabule. W "Królestwie Kanciarzy" dane jest nam jeszcze bardziej zagłębić się w relacje łączące poszczególne postacie. Nawet jeżeli po lekturze pierwszej części kogoś lubiliśmy i znaliśmy troszkę bardziej lub troszkę mniej, tutaj mamy okazję zmierzyć się z historią, motywacjami i rozterkami każdego z bohaterów. To, co mówią i myślą, ma podłoże gdzieś w dalekiej przeszłości, dosłownie wszystko co robią jest doskonale zrozumiałe. I choć często to, co się dzieje lub może raczej to, do czego ostatecznie nie dochodzi, łamie człowiekowi serce na milion kawałków, oczywistym jest, że po prostu nie mogło być inaczej. 

Przebieg fabuły w powieści dość znacząco różni się od tego przedstawionego nam w "Szóstce Wron". Tym razem bohaterowie nie podróżują z miejsca na miejsce, a pozostają w Ketterdamie, aby knuć, kombinować i spiskować. Miasto staje się nieodłącznym elementem powieści: poznajemy wszystkie jego ciasne uliczki oraz najmroczniejsze zakamarki, a cudownym dopełnieniem jest mapka znajdująca się na początku książki. Wszystko jest jedną wielką grą, a każde wypowiedziane zdanie wskazówką do niej. Czytelnik po raz kolejny nie jest w stanie przewidzieć tego, co za chwilę się wydarzy. Nie możemy być pewni, gdzie kończy się geniusz Kaza Brekkera, a gdzie rozpoczyna działanie innych mieszkańców miasta bądź czystego przypadku. Sceny walki, zamieszek i napaści są bardzo liczne i świetnie napisane. Cała intryga rozwija się w dość spokojnym tempie, aby następnie pochłonąć czytającego tak, by nie mógł oderwać się od lektury aż do zakończenia. 

Zakończenie. Mogłabym o nim powiedzieć naprawdę wiele, jednak nie chcę Wam niczego spoilerować, więc postaram się ograniczyć do minimum. Za koniec powieści powinniśmy uznać chyba jakieś ostatnie 100 stron, gdzie akcja dosłownie zapiera nam dech w piersiach. Do ostatniej strony, ba, ostatniego zdania, powieść trzyma w napięciu, bo przecież kto wie, z jaką niespodzianką jeszcze przyjdzie nam się zmierzyć? A niespodzianek jest wiele. Są wydarzenia, które łamią serce, a czytelnik myśli tylko o tym, jak okrutni potrafią być autorzy. Są słowa, które wbijają nóż w serce. Są też sceny będące miodem dla duszy, na które czekaliśmy od samego początku i które zaskakują z każdym kolejnym słowem. Po prostu: w tej książce, a tak naprawdę w całej dylogii, jest wszystko to, co kocham w literaturze. Uważam, że jeżeli ktoś z Was choć odrobinę lubi fantastykę, to powinien ją przeczytać. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że ile ludzi tyle opinii, jednak nie można nic powiedzieć, jeżeli nawet się nie spróbuje ;) Osobiście jestem zachwycona, oczarowana i brak mi słów, aby wyrazić targające mną emocje po przeczytaniu tej powieści. Po prostu biegnijcie, kupujcie i czytajcie. Warto.

Moja ocena: 10/10 ♥


Komentarze

  1. "Królestwo kanciarzy" podobało mi się mniej niż pierwszy tom, chociaż rozumiem, co wszyscy w nim widzą. Autorka bardziej skupia się tu na uczuciach bohaterów, na ich emocjach, co nie było mi do końca w smak, bo niby zżyłam się z postaciami, ale wolałam znać ich od tej niewzruszonej strony. Kaz jak zawsze jest zachwycający i podziwiam autorkę za wykreowanie tak fantastycznej postaci !
    Wszelkie spiski i intrygi ubóstwiam! Świetnie się o nich czytało.
    Do zakończenia mam trochę "ALE", jednak nie będę się tu teraz rozwodzić, może innym razem.
    Piszesz bardzo dobre recenzje! Trzymaj tak dalej! Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, Kaz! ♥
      Możliwe, że wiem, o czym mówisz odnośnie zakończenia, była taka jedna scena...
      Bardzo dziękuję za miłe słowa! ♥

      Usuń

Prześlij komentarz